Zwykłe dla rodzaju ludzkiego zafascynowanie nowością oraz
promocyjno-marketingowe działania producentów i sprzedawców sprawiają, że wielu
zaczyna wierzyć iż najważniejsze dla efektywności polskiej edukacji jest
nasycenie jej elektroniczno-informatycznymi gadżetami od tablic interaktywnych
po elektroniczne dzienniki. Tymczasem wcale to takie pewne nie jest. Historia i
doświadczenie dowodzą, że nadzieje wiązane z rozwojem technologii są raczej
nadmierne, a w efekcie mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Nie znaczy to
bynajmniej bym się opowiadał za szkołą wyłącznie kredy i tablicy. Chodzi
jedynie o skalę wartości i priorytety.
W całkiem niedawnej historii ludzkości ostatnich 100 lat mieliśmy
przynajmniej kilka wynalazków, z którymi wiązano gigantyczne perspektywy
edukacyjnych zmian. Pierwszym było radio, później telewizja, jeszcze później
video(kto pamięta te szafy z lat Gierka), potem komputer, Internet, itd. Miały
one owszem pewien wpływ, ale daleko mniejszy niż oczekiwano i, szczególnie, niż
wieszczyli entuzjaści.
Dochodził tu dodatkowy efekt, który odkryli Amerykanie, badając źródła
drastycznych różnic na swoją niekorzyść w porównaniu z Japończykami w efektach
edukacji matematycznej. Amerykańskie podręczniki do matematyki były niezwykle
atrakcyjne w formie, kolorowe, bogato ilustrowane(trudno się dziwić – gminne
Rady Szkolne decydujące w USA o zakupach podręczników tym, a nie meritum się
kierują), a japońskie – proste i czarno-białe. Okazało się, że nadmiar ozdóbek
w podręczniku skutecznie odwracał uwagę uczniów od rzeczy naprawdę istotnych,
podczas gdy japońskie podręczniki właśnie na nich się koncentrowały. Podobnie z
innymi gadżetami - mogą w fascynujący sposób odwracać uwagę od meritum.
W edukacji bowiem, podobnie jak w innych dziedzinach, ale tu szczególnie,
najważniejszy jest człowiek. Człowiek z jego motywacją, poczuciem własnej
wartości, umiejętnościami, chęcią i możliwościami kreatywnego działania oraz
poczuciem jego sensu. Dotyczy to zarówno nauczycieli jak i uczniów oraz ich
wzajemnych relacji. Historia zna niejeden przykład zwycięstwa armii gorzej
uzbrojonej i zaopatrzonej, ale o większej woli walki i lepiej dowodzonej.
Drastycznego i aktualnego przykładu dostarcza tu Afganistan – wyposażona w
najnowocześniejszy na świecie sprzęt zawodowa armia USA i NATO przegrywa
pojedynek z góralami-amatorami. Ci górale mają po prostu większą motywację do
walki, co z nawiązką rekompensuje różnice w sprzęcie.